Już kilka razy wspominałam, że słabo radzę sobie z roślinami doniczkowymi. Wymordowałam ich już sporo, lecz mam nadzieję, że te ofiary nie poszły na marne, i że z każdym rokiem i z każda nową roślinką będzie lepiej...Z drugiej strony, nie wyobrażam sobie mieszkania i balkonu bez żywych roślin. Bez nich jest tak strasznie smutno.
Czytam zatem rozmaite poradniki na temat pielęgnacji roślin i staram uczyć się na błędach.
Zapraszam do obejrzenia kilku zdjęć w wiosennym klimacie...
Wyjątkowo odporne mini bratki. Mam nadzieję, że jeszcze długo będą cieszyć oko....
Kumkwat. Zbiory owoców już niebawem, a ja wciąż nie mogę się zdecydować, czy zrobić z tych owoców konfitury czy nalewkę...
Takie tam...kwiatunie...
A oto dowód mojej botanicznej ignorancji. Byłam przekonana, że kupiłam jaśmin i byłam bardzo zdziwiona, że nie pachnie. Początkowo nawet myślałam, że nie czuję zapachu przez katar :) Dopiero potem doczytałam, że ta roślina to psianka jaśminowa i jest bezwonna. Cóż, ale mimo to bardzo ładnie wygląda i podobno szybko rośnie.
Cały czas nie mogę się zabrać za formowanie roślinki po prawej. Boję się, że ją uszkodzę. Tym bardziej, że naczytałam się, że pierwsze bonsai lepiej spisać na straty...
Widok z balkonu.
I widok na stół. Uwielbiam kwitnące drzewa. Szkoda, że te kwiaty są takie ulotne....
Pozdrawiam wiosennie!!!!