czwartek, 19 grudnia 2013

Delikatna świąteczność

Dziś ostatni moment na post z życzeniami świątecznymi. Już niedługo wyjeżdżam, a tegoroczne święta spędzam całkowicie offline.
Już od dłuższego czasu obserwuję na blogach fantastyczne świąteczne dekoracje i bożonarodzeniowy nastrój. Ten post również będzie w podobnym klimacie, jednak będzie bardzo skromnie i bardzo symbolicznie. Dlaczego? Jak już wspominałam wcześniej, nie przepadam za świątecznymi dekoracjami w moim domu. U kogoś, na zdjęciach, w sklepowych aranżacjach podobają mi się, ale u mnie w domu jakoś ich nie czuję, i od paru lat postępuję z nimi bardzo oszczędnie. Nie wiem dlaczego tak jest, może z wrodzonej przekory, a może, otaczając się na co dzień żywymi kolorami i różnymi fakturami czuję, że dołożenie do tego bombek i świecidełek byłoby już znacznym "przedobrzeniem". A oto jedyne symbole kojarzące się ze Świętami w moim domu tego roku, prosta drewniana gwiazda i serwetki z jeleniem :) Mam ostatnimi czasy ogromną słabość do tych zwierząt......
 
 
 
 


 
Jeszcze podzielę się z Wami zdjęciami własnoręcznie zrobionych upominków: konfitury z pomarańczy z brandy, imbirem i szczyptą cynamonu oraz mini tablice w ramkach pomalowanych na kolor miedziany.
 
 

 
 
Delektujcie się tymi Świętami. Nie tylko wyjątkowymi potrawami, ale również ciszą, atmosferą, miłością bliskich, uśmiechem..... Niechaj te dni będą dla Was prawdziwie świąteczne... I do zobaczenia w Nowym Roku - oby dla wszystkich był lepszy niż poprzedni. Na koniec wiersz znaleziony w sieci. Autorką jest Ewa Wierzbińska-Kloska.
 
 
"Boże Narodzenie XXI wieku”

Tak wiele ,a tak mało
Tak ciepło ,a tak zwyczajnie
Tak świątecznie ,a tak prozaicznie
Tak kolorowo ,a tak szaro
Tak czule ,a tak prosto
Tak rzadko ,a tak często
Tak gwarno ,a tak milcząco
Tak radośnie ,a tak smutno
Tak razem ,a tak osobno
Jesteśmy w ten niezwykły czas
My ludzie XXI wieku.

 

wtorek, 10 grudnia 2013

Nowa odsłona komody

Wiem, to nie będzie odkrywcze: aby odmienić oblicze starego mebla wystarczy wymienić uchwyty. Jednak dzielę się z Wami metamorfozą pewnego mebla.......
Mam taką ulubioną komodę z bardzo pojemnymi szufladami, które czasem wydają się mieć dna :) Stoi na niej adapter, i jest to dla nas wysokość idealna, bo nie trzeba się schylać i wyginać przy zmienianiu płyt. Do wczoraj komoda miała jedną wadę: toporne uchwyty, które nijak miały się do całej reszty:


Marzyłam o ceramicznych gałkach, najlepiej w różnych kształtach i kolorach. I wczoraj udało mi się kupić je za niska cenę 1,95 Eur za sztukę. Oczywiście od razu przystąpiłam do montażu, nie bacząc nawet na zrobienie zdjęcia "przed"....... A oto i efekty:

komoda z nowymi uchwytami i klatka dla ptaków

gałki ceramiczne




Moim zdaniem mebel nabrał teraz całkiem innego charakteru... zastanawiam się, czy nie zrobić też takiej Uchwytowej Rewolucji w kuchni..... A na koniec plakat z Dia de los Muertos, który zawisł w przedpokoju. Wraz z nim pojawiło się nieco koloru, być może to nowy kierunek na Nowy Rok...
 
plakat meksykańskie święto zmarłych
 

poniedziałek, 18 listopada 2013

Wściekły Albert DIY

Nadszedł czas na zapowiedziany już niegdyś post o głowie jelenia z papier mache. Niniejszym oficjalnie informuję, że gotowa głowa już zawisła w honorowym miejscu - nad lustrem. Jeleń otrzymał imię Albert, teraz już mogę mu rano mówić "dzień dobry Albercie".  Oczywiście nie obyło się bez ukochanych przeze mnie wściekłych kolorów. Sporo również czerni, która kontrastuje z białą ścianą. Albert lubi tęczowe kolory uznawane często za kobiece, lubi również damskie błyskotki. I ja to szanuję. Zobaczcie jak dumnie prezentuje swoją kolię.
        Co do wykonania, muszę przyznać, że było trudniej niż przypuszczałam. Papier do decopatchu jest bardzo cieniutki i delikatny. Dobrze układa się na nierównym podłożu, jednak namoczony klejem bardzo łatwo się rozpada. Nie ma szans, żeby odkleić i ponownie przykleić ten sam kawałek. Poza tym, ten specjalny klej po pewnym czasie zastyga na palcach, tworząc pancerzyk uniemożliwiający zginanie stawów palcowych :) I trudno się zmywa. Ja niestety nie potrafię wykonywać precyzyjnych prac w rękawiczkach, nawet tych najcieńszych. Ale chyba będę musiała się przyzwyczaić.
        Przy tej technice papier należy rwać na stosunkowo małe kawałki i stopniowo naklejać jeden przy drugim. Przy licznych wypukłościach Alberta było to pracochłonne. Niektóre elementy, w celu podkreślenia wzoru, wycięłam specjalnym nożykiem. Rogi zostały pomalowane farbą akrylową, a całość na koniec polakierowana. Przez cały czas używałam specjalnego płaskiego pędzelka średniej wielkości i kleju będącego zarazem lakierem. Kolia powstała z kolorowych płaskich kamyczków przyklejonych wyjątkowo trwałym klejem do drewna.
        Plusem w tej technice jest to, że nawet jak coś nam nie wyjdzie, to można to po prostu zakleić kolejna warstwą. Chciałoby się rzec, że to taka metafora życia ;)
Dosyć teorii, czas na fakty:
 
 

jeleń z kolią

jeleń nad lustrem

 
 
 
I na koniec, dla przypomnienia, Albert w wersji sauté:
 
 
 
 

niedziela, 17 listopada 2013

Wyzwanie foto - dzień szósty i siódmy

 
 
 


Zaległe zdjęcie z wczoraj, temat KWIATY. Kupuję często kwiaty w supermarkecie przy okazji większych cotygodniowych zakupów. Właściwie lubię wszystkie kwiaty, jednak nie lubię zapachu lilii. Te na zdjęciu są na szczęście bezzapachowe. Kwiaty innych uczestników zabawy możecie obejrzeć tutaj.
 
 


 
 
Co do NIEDZIELNEGO PORANKA, zaczął się on u mnie dość późno i boleśnie - cóż, skutki wczorajszej imprezy urodzinowej.........
Na zdjęciu śniadanie, które spożyłam ok. godz. 13 oraz lekarstwo na me dolegliwości...... dzień wyjątkowo ponury, musiałam doświetlić stół sztucznym światłem.
A na blogu Uli niedzielne poranki osób wstających o przyzwoitych porach ;)

piątek, 15 listopada 2013

Piąty dzień wyzwania fotograficznego - DOM

Muszę przyznać, że temat DOM do najłatwiejszych nie należy, gdyż łatwo można otrzeć się o banał i zbytnią dosłowność. Dla mnie jest oczywiste, że dom tworzą przede wszystkim ludzie, którzy w nim mieszkają. To pierwsze skojarzenie. Jednak widziałam na blogu Uli , że nie tylko ja mam takie skojarzenie ;). Nie lubię powielać pomysłów. Druga rzecz, jaka przychodzi mi do głowy, to bezustanny proces urządzania domu, a im więcej własnoręcznie wykonanych ozdób czy przerobionych mebli, tym większa radość. Jednak w tym przypadku nie byłabym w stanie zmieścić się w jednym zdjęciu ;)
I nadeszło olśnienie: przecież mój dom, to również jego własny, niepowtarzalny zapach. Każdy dom, każde mieszkanie ma jakiś zapach, który zabieramy z sobą wszędzie. Po warstwą perfum czy płynów do płukania tkanin kryje się zapach jedyny w swoim rodzaju, najczęściej rozpoznawalny przez ludzi z zewnątrz - sami się do tego zapachu szybko przyzwyczajamy. Wtapia się on w naszą skórę, miesza z zapachem szamponu do włosów, wnika we włókna ubrań. Nasiąkamy jego zapachem jak gąbki....
Bardzo często chcemy zapanować nad zapachem w domu, próbujemy go okiełznać, zapalając kadzidełka, stawiając butelki z perfumowanymi olejkami. U mnie jest to najczęściej mój ukochany zapach wanilii. Podsumowując: DOM to dla mnie ten słodki zapach, wymieszany z wonią kawy, suszącego się prania, przypalonych tostów (cóż, zdarza się), kurzu na książkach, wilgotnego płaszcza i z setką innych mniej lub bardziej przyjemnych zapachów. Jedyny w swoim rodzaju, tak przyjemnie wyraźny po powrocie do domu z długiej podróży.


perfumy do wnętrz

czwartek, 14 listopada 2013

Czwarty dzień wyzwania z czerwonym w roli głównej

Dzisiejszy temat wyzwania fotograficznego bardzo przypadł mi do gustu. Czerwony należy do moich ulubionych kolorów. Jest  niesamowicie ciepły i energetyczny i świetnie komponuje się z innymi kolorami. Kiedyś podobno był uważany za najważniejszy z kolorów. Jego nazwa w niektórych językach oznacza dosłownie "piękny" lub "kolorowy". Był też od dawna symbolem władzy, dlatego tak często pojawiał się w otoczeniu lub w elementach stroju monarchów czy dostojników kościelnych. Ponadto kolor ten kojarzy się z krwią, czyli z życiem. Jego intensywność przywodzi również na myśl miłość i seksualność. Dlatego też, w XVI wieku, barwa ta wywoływała czasem negatywne skojarzenia i wydano zarządzenie o oznaczaniu "domów rozpusty" za pomocą czerwonych zasłon.
W dzisiejszych czasach czerwień jest kojarzona raczej pozytywnie - np. z wszelkiego rodzaju akcjami charytatywnymi, czy pomocą medyczną.
 
Tak naprawdę, w moim mieszkaniu jestem otoczona tym kolorem. Sporo go również na moim blogu :)  Robiąc zdjęcia do tego posta, praktycznie gdzie nie wycelowałam obiektywu aparatu, tam było coś czerwonego. No ale musiałam wybrać jedno zdjęcie. Pokazuje ono również moje zamiłowanie do starych, albo stylizowanych na stare, przedmiotów. Oto mój nowy kuchenny nabytek:


 
A tutaj możecie podglądnąć inne interpretacje tego tematu. Do następnego!!!

środa, 13 listopada 2013

Trzeci dzień wyzwania foto - CIEPŁY

Temat jak znalazł, bo dziś wyjątkowo chłodny i nieprzyjemny dzień. Oto moja ulubiona przytulanka: CIEPŁY termofor w sweterku z golfem. Sweterek już trochę sfatygowany, ale to nieważne. Ważne, że jak trzeba, to zagrzeje moje wiecznie lodowate stopy.




Inne interpretacje ciepła znajdziecie tutaj.

wtorek, 12 listopada 2013

Wyzwanie foto - dzień drugi

     Dziś drugi dzień wyzwania fotograficznego, którego zasady można poczytać tutaj. Dzisiejszym tematem jest listopad. Przyznam szczerze, że miałam wizję zdjęcia w strugach deszczu, ale słońce pokrzyżowało mi plany;) Oczywiście nie narzekam, to był piękny dzień...
 
     A LISTOPAD kojarzy mi się przede wszystkim z przyrodą układającą się do zimowego snu, zrzucającą ostatnie kolorowe okrycia i przechodzącą w melancholijną, mokrą szarość. Póki co, jeszcze całkiem szaro nie jest...
 
 
 
 

Jeśli chcecie dowiedzieć się, z czym jeszcze może kojarzyć się listopad, zajrzyjcie tutaj.

poniedziałek, 11 listopada 2013

Wyzwanie foto - dzień pierwszy

Postanowiłam kolejny raz wziąć udział w fotograficznej zabawie bloga Sen Mai. Dzisiejszy temat to "dziś jestem......." .
Najpierw zdjęcie:


Mój mąż niedawno spełnił swoje marzenie i zakupił airbrush (widoczny na zdjęciu w niebieskim pudełku). Są to jego pierwsze prace wykonane ta techniką. Dziś przyjrzałam się im w świetle dziennym i uważam, że świetnie sobie poradził jak na pierwszy raz. Malowanie aerografem to fantastyczna, dająca wiele możliwości technika, ale wymaga tez niesamowitej cierpliwości. Farbę nakłada się warstwowo, często przy użyciu mnóstwa szablonów. M. tą cierpliwość ma, i dziś jestem z niego dumna. Być może sama tez spróbuję kiedyś tej techniki, ale póki co zadowalam się podglądaniem przez ramię :)

Pocztówka z Amsterdamu

Dzisiaj dzielę się z Wami jeszcze świeżymi wspomnieniami ze spontanicznego wyjazdu do Amsterdamu. Jeśli musiałabym podać jak najkrótszy opis tego miasta, byłby on następujący: rowerowe szaleństwo, woda i odbijające się w niej fragmenty miasta tworzące iluzję podwójnego świata, relaks - jak na stolicę mało chaotyczne i frenetyczne, ilość knajp z przyzwoitym jedzeniem odwrotnie proporcjonalna do knajp z "nieprzyzwoitymi" rozrywkami ;). Mekka hedonistów, ale także miłośników sztuki. Bardzo fotogeniczne. Chyba wrócę tam latem......
 

sobota, 2 listopada 2013

DIA DE LOS MUERTOS

Dziś obiecana relacja z meksykańskiego święta zmarłych - Dia de los Muertos. Impreza odbyła się w Stuttgarcie w Wagenhallen, bardzo klimatycznym miejscu.
        Przed rozpoczęciem lektury tego posta proponuję odpalić poniższy link. To będzie doskonałe tło muzyczne. Co prawda piosenka kolumbjska, nie meksykańska, ale stała się swoistym hymnem tej imprezy.

niedziela, 13 października 2013

Wyzwania dzień 7

Dzisiejszym tematem wyzwania z bloga Sen Mai jest OSTATNIE PRZED ZAŚNIĘCIEM. Niestety czasem mam problemy z zasypianiem. I nie ma znaczenia zmęczenie czy niewyspanie - wręcz przeciwnie, im bardziej jestem zmęczona tym trudniej jest mi zasnąć.... Przed snem rozpamiętuję to, co wydarzyło się w ciągu dnia, analizuję, snuję nowe projekty i niestety trudno jest mi się wyciszyć. Dlatego przed snem wypijam zazwyczaj szklankę herbaty ziołowej, na dobry sen :)

 

sobota, 12 października 2013

Wyzwanie foto - Dzień 6

B jak........BILETY!!!!! Bardzo się cieszę, że udało mi się je kupić. Są to bilety na DIA DE LOS MUERTOS, czyli meksykańskie Święto Zmarłych, obchodzone 31 października. Impreza organizowana jest przez mniejszość meksykańską w Stuttgarcie. Będzie muzyka na żywo, Mariachi, tradycyjne jedzenie, czaszki z cukru i wesołe szkielety, bo Meksykanie obchodzą ten dzień w sposób wyjątkowy - na wesoło. Jeśli uda mi się zrobić ciekawe zdjęcia, zrobię relację z tego wydarzenia.
 



Zobaczcie, z czym jeszcze może kojarzyć się litera B klikając tutaj.

piątek, 11 października 2013

Wyzwanie foto - dzień piąty, czyli co za mną chodzi...

Kolejny dzień wyzwania, temat na dziś - CHODZI ZA MNĄ.
Od jakiegoś czasu "chodzi za mną" muzyka z płyty pewnego bardzo utalentowanego artysty zatytułowana "Sound the System". Słucham jej codziennie. Alborosie, bo o nim mowa, to Włoch mieszkający na Jamajce. Sam nagrał większość partii instrumentalnych, wokalnych, potem wszystko sam zmiksował i wydał. Poniżej jeden utwór z tej płyty "na zachętę" :)
Właśnie zdałam sobie sprawę, że dzisiejszy temat zahacza nieco temat z pierwszego dnia wyzwania - mam ogromną słabość do winylowych płyt............
 
 

 

 
 
 
Jeśli chcecie wiedzieć, co chodzi za innymi uczestnikami wyzwania, kliknijcie tutaj. 

Polowanie na jelenia

A właściwie na samą głowę. Od dawna podobał mi się ten motyw, jednak potraktowany z przymrużeniem oka i wykluczający mordowanie zwierzęcia. Upolowałam głowę z papier-mâché i zamierzam ją ozdobić techniką decopatch. Wraz z jeleniem zakupiłam specjalny papier i pędzle. Ciekawe jak mi pójdzie, bo decopatchu jeszcze nie próbowałam. Jeśli ktoś z Was ma w tej kwestii doświadczenie, będę wdzięczna za wskazówki.... Obiecuję, że doniosę o efektach mojej pracy już wkrótce i podzielę się moimi spostrzeżeniami.
Tak przy okazji, polecam fantastyczny sklep Idee. Co prawda jest to niemiecka sieć sklepów, ale wysyłają również za granicę.
 
 

decopatch

papier do decopatch

czwartek, 10 października 2013

Czwarty dzień wyzwania - w kolorze yellow

Tematem na dziś jest kolor żółty. Od jakiegoś czasu polubiłam go na nowo i jest go coraz więcej w moim otoczeniu. Lubię żółte akcenty, zwłaszcza w połączeniu z czarnym. Jedno ze starych krzeseł przemalowałam właśnie na żółto, efekty możecie zobaczyć tutaj.
Kolor żółty niestety kojarzy mi się z ......pracą. Przez kilka sezonów pracowałam w Italii  dla pewnego znanego polskiego (lecz nieistniejącego już) biura podróży. Stroje służbowe były właśnie w żółtym kolorze (koszulki polo lub eleganckie koszule). Ponieważ pracowało się praktycznie przez 7 dni w tygodniu, niemal codziennie musiałam być ubrana na żółto. Jak się domyślacie, nieco mi się ten kolor opatrzył (delikatnie mówiąc). Na żółte ubrania nie mogłam nawet spojrzeć. Dlatego też buty ze zdjęcia noszę bardzo rzadko......
Zagadka na koniec: jak nazywało się biuro podróży? :)



Tutaj możecie zobaczyć, z czym kojarzy się kolor żółty innym uczestnikom wyzwania.

środa, 9 października 2013

Wyzwanie foto - dzień trzeci

Coraz bardziej podoba mi się ta zabawa :) Dzisiejszym tematem jest ulubiony gadżet, i muszę przyznać, że w moim przypadku to ciężka sprawa.... Telefon mam przedpotopowy, a aparat fotograficzny jest dla mnie zbyt ważny, aby wyzywać go od gadżetów ;)
Przedstawiam zatem mój ulubiony odtwarzacz mp3. Ma swoje wady, ale jego ogromną zaletą jest wytrzymałość  - jego poprzednicy ginęli zawsze w przykrych okolicznościach. Druga zaleta to niewielkie rozmiary - jest wielkości broszki. Różowy kolor też w nim lubię. Jednak najważniejsze to, co jest w środku - ulubiona muzyka, audiobooki, dialogi w językach obcych, których się w danym czasie uczę. Wygląda bardzo skromnie, zresztą, zobaczcie sami. A tutaj możecie sprawdzić, jakie gadżety lubią inni.....


wtorek, 8 października 2013

Dzień drugi wyzwania

Kolejny dzień wyzwania fotograficznego z bloga Sen Mai . Tematem na dziś są dwie pasujące do siebie (lub nie) rzeczy. Wybrałam takie, które są w zasadzie przeciwieństwami, ale też idealnie się uzupełniają. Woda i ogień. Źródło życia, nieustanny ruch i prapoczątek wszystkiego, oraz ciepło, światło i niebezpieczeństwo. Gdyby potraktować bardziej osobiście te symbole, odzwierciedlają one w pewnym stopniu moją osobowość. Czasem działam gwałtownie pod wpływem emocji czy impulsu, albo spalam się i zatracam w różnych rzeczach. Jednak często wylewam sobie na głowę przysłowiowy kubeł zimnej wody, co pomaga utrzymać mi dystans i równowagę. Jak woda muszę być w ciągłym ruchu, bezruch oznacza dla mnie koniec świata :)
 
 

Wyzwanie foto - dzień pierwszy

Bardzo spodobała mi się inicjatywa Uli, autorki bloga Sen Mai i postanowiłam dołączyć do zabawy.
Na pierwszy ogień idą nasze słabości....hmmmm w moim przypadku jest ich sporo i w pierwszej chwili trudno było się na konkretną zdecydować. Cóż, nie ukrywam, że mam ogromną słabość do mojego super-męża, ale ponieważ nie wyraża on zgody na udostępnianie jego wizerunku w sieci :), zdecydowałam się na przedstawienie tych oto moich słabości:


 
Czekolada i książki - a najlepiej w duecie.... Gatunek raczej nie gra większej roli. Pochłaniam niemalże wszystko, do ostatniej kartki/kostki. Pod warunkiem, że książka jest papierowa, a czekolada nie jest biała :)

czwartek, 26 września 2013

Czyje zdjęcie postawiłam koło łóżka?

"Dlaczego postawiłaś sobie koło łóżka zdjęcie jakiejś kobiety, w dodatku z jedną brwią?" - spytał mój małżonek wchodząc do sypialni. Wytłumaczyłam cierpliwie, że to nie jakaś tam kobieta, ale moja ulubiona malarka Frida Kahlo, a zrośnięte brwi to jej znak szczególny. Stawiając na szafce nocnej jej zdjęcie, nie tylko miałam nadzieję, że może jakoś zainspiruje mnie podczas snu, ale podoba mi się ono również jako portret. Dla mnie jest równie genialny jak osoba na nim przedstawiona. Zresztą, zobaczcie sami:


źródło

czwartek, 19 września 2013

Pozytywne wibracje

Ulewa za ulewą. Wiecznie załzawione niebo. Szarpane wiatrem drzewa i rośliny na balkonie. Mokra, obślizgła szarość.  Niby taka kolej rzeczy, niby nie ma co narzekać, bo lato mieliśmy piękne, jednak zawsze tak szybko zaczynamy tęsknic za słońcem.........

Powrót. Małe rzeczy, które cieszą.

Po długiej ciszy spowodowanej długimi wyjazdami, awarią laptopa i innymi czynnikami powracam. Zepsuty laptop, stracone zdjęcia....szkoda energii na roztrząsanie tego, było minęło. Jedyne co mogę dodać, to potwierdzam wszem i wobec, iż serwis sony vaio jest ok. Troszkę upierdliwi podczas diagnozowania problemu, ale potem wszystko idzie sprawnie.
Nieco zdjęć odzyskałam i dzielę się nimi z Wami. Są na nich małe przedmioty codziennego użytku, które z różnych powodów mnie urzekły. Ich przeznaczeniem są specjalne okazje, czyli każdy dzień. Cóż, nie uznaje chowania po szafach ładnych lub cennych przedmiotów, "bo szkoda", "bo się zniszczą", "bo są na specjalne okazje". Tak naprawdę one tam popadają w zapomnienie. Dla mnie każdy dzień jest wyjątkowy, my jesteśmy wyjątkowi i zasługujemy, aby otaczać się pięknem przez cały czas. Czyż nie?

cynowy zestaw cukiernica i mlecznik

wtorek, 28 maja 2013

Na ludowo



Mieni się w słoneczku pasiasta spódnica
Niech chłopaki wiedzą, że ja spod Łowicza
U nas takie niebo, u nas taka zieleń
Jakby tęczą opasał dziewczyny w niedzielę
("Maki spod Łowicza")

środa, 22 maja 2013

Krzesło numer dwa


gitara na ścianie

Witam, przedstawiam dziś kolejne efekty eksperymentowania ze starymi krzesłami i farbami do tkanin. Drugie odnowione krzesło stoi w innym pomieszczeniu i dostało całkiem inną twarz. Procedura dotycząca pomalowania drewna była dokładnie taka sama jak poprzednim razem, a można o niej poczytać tutaj. Użyliśmy jednak tym razem lakierobejcy w kolorze heban. Kolor siedziska i oparcia miał być jednolity, więc farba była nakładana na tkaninę gąbką - dzięki temu o wiele lepiej się wchłonęła. Gdybym miała polecić metodę nakładania farby do tkanin, to wybrałabym właśnie tą drugą.

czwartek, 16 maja 2013

Uwolnić ptaki !!!!

Klatki dla ptaków. Powstały co prawda jako narzędzie niewoli, jednak trzeba przyznać że bardzo często są to piękne przedmioty. Są ozdobą samą w sobie, więc nie widzę potrzeby, aby trzymać w nich jeszcze biedne ptaki. Nie dziwi zatem fakt, iż klatki są powszechnie wykorzystywane w rozmaitych aranżacjach wnętrz i ogrodów. Zapragnęłam i ja mieć taką ozdobę swego balkonu i pewnego zimowego dnia przytargałam piękną, wielką klatkę z ulubionego sklepu z rupieciami za rogiem. Panowie ze sklepu byli tak zaskoczeni, że ktoś chce to kupić, że musieli na poczekaniu wymyślać cenę, która okazała się śmiesznie niska. Klatka była mocno (i tu użyję delikatnego słowa) "zabrudzona" przez ptaki i unosił się z niej charakterystyczny odór, także od razu po powrocie do domu wystawiłam ją na balkon. Mąż, zazwyczaj tolerancyjny jeśli chodzi o moje pomysły, spojrzał na moją zdobycz ze zgrozą. A klatka wyglądała wtedy tak:

klatka przed

      Natychmiast zapewniłam go, że nie mam zamiaru trzymać w niej ptaków, a w wyobraźni już widziałam ją w innym kolorze, oplecioną nieco gałązkami bluszczu....
     Po konsultacji z Wiolą z interiorspl.com (dziękuję Wiolu!) klatka została spryskana czarną matową farbą. Zrezygnowałam z przecierek. Bluszcz nie rośnie, ale klatka stoi i cieszy oko :)

klatka jako ozdoba
       
    Przy okazji prezentuję nasz najnowszy zestaw ekskluzywnych mebli z palet :) Nowiutkie palety dostaliśmy od niezawodnego kolegi (dzięki Jarek!). Co prawda wymagają jeszcze gdzieniegdzie oszlifowania i malowania, ale już teraz mogę powiedzieć, że są super wygodne. Szkoda tylko, że pogoda ciągle tak paskudna, że nie można z nich korzystać :( W związku z tym życzę wszystkim i sobie duuuużo słońca na najbliższe dni !:)

wtorek, 14 maja 2013

Drugie życie krzesła - eksperymentalne DIY

Witam, w poprzednim poście wspomniałam o starych krzesłach. Pomimo niskiej ceny były w dość dobrym stanie, trochę odrapane, ale cała konstrukcja stabilna. Tylko kolorystyka była całkowicie nie w moim guście i wymagała całkowitej zmiany. Nigdy wcześniej nie odnawiałam krzeseł, więc przed przystąpieniem do pracy poczytałam trochę na ten temat. Następnym etapem było zakupienie odpowiednich produktów i zabranie się do roboty.
      Dla przypomnienia, tak wyglądało jedno z krzeseł  przed metamorfozą:


      
       Początkowo chciałam wymienić tapicerkę, jednak oczywiście nie mogłam znaleźć odpowiedniego materiału - zależało mi na wzorze chevron i wściekłych kolorach. Skończyło się tylko na wymianie spodniej części siedziska (na zdjęciu widać, że było trochę postrzępione). Po ocenieniu stanu materiału i gąbki na b. dobry postanowiłam moje krzesło w całości pomalować. Najpierw należało dobrze wyczyścić drewno, całkowicie pozbywając się starej warstwy koloru. Tutaj niezbędne okazały się: gruboziarnisty papier ścierny i silna ręka mojego męża :) Pyliło się strasznie, radzę to robić na powietrzu. Następnie drewno zostało wypolerowane specjalną gąbką ścierną.


 

      Następnym etapem było zabezpieczenie tapicerki i pomalowanie drewna lakierobejcą w kolorze wenge. Potrzebne były 4 warstwy.



      Dalszy etap prac był całkowitym eksperymentem, ponieważ nigdzie nie mogłam znaleźć informacji i porad na temat malowania obić krzeseł czy innych mebli. Nawet nie byłam pewna czy to jest możliwe. Okazało się, że jest możliwe jak najbardziej, a przy tym jest to niezła zabawa :) Do malowania użyłam specjalnych farb do tkanin w trzech kolorach: czerwień, fuksja i neonowy róż. Nie wiedziałam, jak farby będą się sprawować na tego typu tkaninie (próby na bawełnie udały się świetnie), więc nie rysowałam początkowo wzoru na całej powierzchni. Chevron wymaga odpowiednich proporcji, jednak w sieci można znaleźć mnóstwo szablonów. Na potrzeby krzesła, które nie jest idealnie płaskie, trzeba było stworzyć swój szablon. Nasz (nie "mój", bo był tu po raz kolejny duży wkład inżynierskiego zmysłu mojego męża), powstał z cienkiego kawałka styropianu. Jak widać, farba zachowywała się na grubej tkaninie całkiem przyzwoicie. Wbrew obawom, nie był nawet konieczny jasny podkład. Dopiero gdy całkiem wyschła, można było zauważyć, iż wsiąkała nierównomiernie, jednak spodziewałam się właśnie takiego efektu. Dodaje to uroku, dzięki temu krzesło jest niepowtarzalne.

       
      Podczas malowania niezastąpiona okazała się taśma malarska, która zapewniła równe krawędzie poszczególnych pasków. Niestety, można ją było przykleić tylko do idealnie suchej powierzchni, co wydłużyło trochę całą zabawę z malowaniem.
      
      Gdy cała powierzchnia była już idealnie sucha, przykryłam ją czystym kawałkiem materiału i przejechałam gorącym żelazkiem w celu utrwalenia farby. Końcowy efekt prezentuje się następująco:

chair makeover

       Jak na razie krzesło sprawuje się dobrze, farba wydaje się trwała. Już mam pomysł na następne krzesło, które będzie w całkiem innej kolorystyce, ale o tym innym razem :)

      Na zakończenie kilka ciekawych "krzesłowych" inspiracji. Która podoba Wam się najbardziej?
Pretty!
źródło: pinterest.com
Fab.com | Side Chair Black & Yellow by POLaRT
źródło: pinterest.com
 
I loved this chair!  The fabric is so happy!
źródło: pinterest.com




Chair,  Medallion Collection. Medallion chair with a round back. Stable construction, supported with traverses legs and elegant colour are inspired by French style. Upholstered with the fabric available with four patterns and colours: black and gold or cream.
Krzesło Almi Decor