wtorek, 28 października 2014

Liebster Blog Award

Witam, dziś troszkę inaczej, i można powiedzieć "odświętnie", w związku z nominacją Liebster Blog Award, którą zaraz po otrzymaniu oprawiłam w ramkę:) Nominację otrzymałam od Ewy, autorki fantastycznego bloga Businesskid, na który oczywiście polecam zajrzeć. To blog pisany z punktu widzenia mamy, jednak nie znajdziecie tam przesłodzonych tekstów o niczym okraszonych pierdyliardem zdjęć różowych bobasów, lecz mnóstwo rzeczowych i rzetelnych postów pomagających odkryć i rozwijać potencjał dziecka oraz rozmaite porady i MĄDRE zabawy. Przyda się również tym, którzy nie są rodzicami, jestem tego przykładem ;)

czwartek, 23 października 2014

Kreatywna destrukcja. Recenzja książki.

kreatywna destrukcja


Dziś chciałabym się z Wami podzielić moim ostatnim nabytkiem i zarazem zrecenzować książkę. Nie wiem dlaczego, ale jak coś widzę dziwne i inne, to zaraz mam ochotę to przygarnąć. Tym razem w moje ręce wpadła książka niezwykła. Nie, nie przemieniam mojego bloga w kącik literacki, choć czytam sporo i to uwielbiam. Książka, którą chcę Wam przedstawić wpisuje się w szeroko pojętą kreatywność, a wszak obiecałam zamieszczać tutaj rozmaite inspiracje kreatywność pobudzające. Tekstu w niej niewiele, toteż nie będę się rozwodzić nad jej walorami literackimi.

piątek, 17 października 2014

Ulubione jesienią. Piąty dzień wyzwania.



Dziś pomyślałam: "No cóż, jesień. Z powodu wyzwania blogowego w Republice Kolorów zapanuje szarość". Nie dość, że ponuro, to jeszcze w dodatku coś ulubionego. Czy ja w ogóle lubię jesień?
Już myślałam, że wyruszę poza osiedle na poszukiwania jakiegoś kolorowego listka, walnę kolejne haiku i będzie z głowy. Jednak po chwili zastanowienia dotarło do mnie, że naprawdę lubię jesień i jest mnóstwo fantastycznych rzeczy, dla których ta pora roku jest idealna! Potem przypomniałam sobie też listę Uli pod tytułem "zdjęcia do zrobienia jesienią" i już całkiem mnie olśniło. Przecież jesień może być bardzo kolorowa! Nie tylko wśród kolorowych liści. Chwyciłam za aparat i wzięłam się do pracy.
Jesienią zaczynam się otulać ulubionymi kolorowymi swetrami i używać ulubionych parasolek. Mam już ich całą szufladę, wiele popsutych, ale szkoda mi wyrzucić, bo są ładne. 
Jesień to także pora na wrzosy, uwielbiam te niewymagające rośliny. Nawet zasuszone nieźle się prezentują.
Lubię też jesień za sezonowe pyszności: dynie, które mogłabym jeść kilogramami, jabłka oraz gruszki.
Jesienią wieczory są dłuższe i przychodzą nagle. To zatem idealna pora na romantyczną kolację przy świecach lub kubek gorącej czekolady i ciekawą książkę. 
No i oczywiście, gdy nie wieje i nie leje się z nieba godzinami, przyjemnie jest wyjść jesienią na spacer i oddychać głęboko. Jesień pachnie ziemią układającą się powoli do zimowego snu.

czwartek, 16 października 2014

Czwarty dzień wyzwania.



Dziś czwarty dzień wyzwania blogowego. Jak ten czas leci!!!
Oto moje miejsca w sieci.

środa, 15 października 2014

Ja. Wyzwania dzień trzeci i haiku



Wybaczcie, że tym razem będzie minimum tekstu. Bardzo nie lubię pisać o sobie. Ale mam za to dla Was haiku ;)

wtorek, 14 października 2014

Osoba, która mnie inspiruje. Drugi dzień wyzwania.

Dziś kolejny bardzo trafiony temat wyzwania blogowego, ponieważ uwielbiam pisać o osobach, które mnie inspirują. Możecie o nich poczytać m.in. tutaj lub tutaj.
Bardzo często inspirują mnie wyjątkowe kobiety, które za życia nie zawsze były doceniane i w swoisty sposób wyprzedzały swoją epokę, wyłamując się z narzuconych ram i konwenansów. Jedną z nich jest Leonor Fini (1907-1996), argentyńska artystka włoskiego pochodzenia.




poniedziałek, 13 października 2014

Wyzwania dzień pierwszy: Najpiękniejsze słowa


ranking słów

Po raz drugi postanowiłam podjąć wyzwanie Uli z bloga Sen Mai. Tym razem będzie to wyzwanie blogowe. Przez pięć dni będę zamieszczać posty na zadane przez Ulę tematy. 
Ich lista wygląda następująco:

wtorek, 7 października 2014

Podróż w stronę słońca. Część II




Zapraszam na kolejną część relacji z podróży do Italii. Dziś będzie troszkę o Toskanii. Jest to jeden z najbardziej charakterystycznych i najbardziej znanych regionów włoskich. Kojarzy nam się z polami słoneczników, cyprysami, winnicami, gajami oliwnymi oraz sztuką na najwyższym poziomie. Czy jest to region najpiękniejszy? Nie wiem, oceńcie sami. 
Toskania jest ojczyzną wielu wybitnych postaci i artystów, stamtąd pochodził m .in. Dante Alighieri, Leonardo da Vinci, Giovanni Boccaccio, Sandro Botticelli czy Michelangelo Buonarotti. Ich mecenasami był potężny ród Medycuszy z Florencji, stolicy regionu. Toskania to również kolebka języka włoskiego, do tej pory jej mieszkańcy posługują  się piękną włoszczyzną, zarówno pod względem słownictwa jak i gramatyki, co w innych regionach jest zjawiskiem marginalnym, gdyż ich mieszkańcy preferują regionalne dialekty. 

poniedziałek, 6 października 2014

Kumkwat w butelce


kieliszek

Latem nadszedł czas zbiorów kumkwatowych owoców. Pięknie się prezentowały na drzewku, lecz były już dojrzałe i należało je zerwać. Pozostawał dylemat co z nimi zrobić, a ściślej mówiąc, w jakiej postaci je spożyć. Świeże owoce mają bardzo specyficzny smak, coś jak połączenie pomarańczy z cytryną, są gorzkawe i bardzo aromatyczne. W regionach gdzie są popularne, np. na wyspie Korfu, nie je się ich na surowo, lecz produkuje się z nich rozmaite przetwory oraz likiery i nalewki. Ja również miałam zamiar jakoś te owoce przetworzyć. Po długim namyśle postawiłam na nalewkę. Poszperałam trochę w internetach i znalazłam kilka przepisów, jednak żaden z nich do końca mnie nie przekonał. Trzeba było zatem eksperymentować.
Najpierw zagotowałam syrop z wody z cukrem trzcinowym, a następnie wrzuciłam do niego na 2 godziny umyte owoce. Na następny dzień wszystko znowu gotowałam przez ok. 3 godziny. Po wystygnięciu owoce przecedziłam, połowę przekroiłam na pół, wrzuciłam do słoików, zalałam syropem, następnie czystą wódką. Niestety kupiłam jej za mało i po jakimś czasie musiałam jej dolać. Zamknięte słoiki stały sobie w szafie trzy miesiące. W zeszłym tygodniu "doprawiłam" nalewkę sokiem z cytryny, przecedziłam i przelałam do butelek. Jest mętna, więc trzeba będzie ją przecedzić jeszcze raz. Jednak jak na taki eksperyment, przyznam nieskromnie, że smak ma fantastyczny!

środa, 1 października 2014

Podróż w stronę słońca. Część I




Na początek chciałabym tylko nadmienić, iż usuwanie wszystkich ósemek na raz nie jest raczej najlepszym pomysłem. Kilka dni wyjęte z życiorysu.
Nie będę się jednak na ten temat rozpisywać. Zapraszam na pierwszą część relacji z trzytygodniowej podróży do Włoch. 
Jak już wspominałam wcześniej, pierwszy postój zaplanowaliśmy w Weronie. Podróżowaliśmy ze Stuttgartu przez Austrię, lecz niedokładnie sprawdziliśmy różne opcje trasy, i niestety w Alpach utknęliśmy w bardzo długiej kolejce do tunelu. Dlatego też do celu dotarliśmy z opóźnieniem, po południu.
Werona przywitała nas pięknym słońcem, a właściciel B&B, w którym mieliśmy nocleg przywitał nas kawą. Nocleg rezerwowaliśmy przez booking.com i muszę przyznać, że świetnie trafiliśmy. Pomimo zmęczenia podróżą, po bardzo krótkim odpoczynku uderzyliśmy na miasto. Werona jest prześliczna i bardzo zadbana. Bardzo podobały mi się lśniące kamienne chodniki w centrum starego miasta. Całe miasto pełne jest nawiązań do słynnej historii miłosnej, co po pewnym czasie staje się nieco męczące. 
Tak, Romeo i Julia to prawdziwe ikony miasta Werona. Mamy zatem bary, lokale i hotele nazwane imionami lub nazwiskami kochanków, dom Romea, dom Julii, grób Julii, oblegany przez turystów posąg przedstawiający jej postać, oraz pierdyliard "pamiątek" tej rzewnej historii w różnych konfiguracjach. Najśmieszniejsze jest to, że nie ma nawet dowodów na to, że ta historia wydarzyła się naprawdę. Rodziny o tych nazwiskach owszem istniały, ale bohaterowie byli najprawdopodobniej fikcją literacką. Możecie sobie też wyobrazić, jak straszliwie kiczowate są tam pamiątki. 
Jednak Werona to nie tylko Romeo i Julia. To również imponujący amfiteatr rzymski - Arena di Verona, w którym wystawiane są rozmaite spektakle i opery, a także odbywają się koncerty. To również wspaniałe jedzenie (wystarczy tylko oddalić się nieco od centrum). Ze względu na strategiczne położenie miasta i rozbudowaną infrastrukturę, w Weronie organizowane są również rozmaite targi, np. największe we Włoszech targi motocyklowe, targi jeździeckie, targi win włoskich oraz imprezy promujące kulturę i sztukę. Niebawem, już 9 października, zaczynają się na przykład targi sztuki Art Verona. Ale co tam targi, pewnie chcielibyście zobaczyć ten słynny balkon :) Oto i on: