środa, 30 stycznia 2013

Catalina Estrada - czarodziejka z Kolumbii



Twórczość Cataliny Estrady ma w sobie wszystko co lubię: wibrujące kolory, szlachetną symetrię i fantastyczne motywy przyprawione nutą folku. Artystka pochodzi z Kolumbii i do swoich inspiracji zalicza m.in. faunę i florę swojego ojczystego kraju. Obecnie mieszka i tworzy w Barcelonie, mieście równie barwnym jak jej projekty i prace.

Catalina jest m.in. autorką wielu niesamowitych ilustracji, m.in. do książek autorstwa Paulo Coelho. Współtworzyła również liczne kampanie reklamowe. Poniżej ilustracje z kampanii oragizowanej przez Ministerstwo Turystyki rządu indyjskiego promującej Indie, i zatytułowanej "Incredible India".

poniedziałek, 21 stycznia 2013

Barwy Maroka

Uwielbiam Maroko. Ten kraj to niewiarygodne nagromadzenie barw, faktur, zapachów i dźwięków. W tym pozornym chaosie dominują charakterystyczne regularne wzory, ozdabiające budynki, miejsca kultu, tkaniny i przedmioty codziennego użytku. Symetria i kontrastujące barwy. Piętno islamu. Tajemnica.





Lubię marokańskie inspiracje we współczesnych wnętrzach. Nadają im szyku, niebanalnej elegancji i tworzą klimat orientalnej baśni. Jednak należy czerpać z nich ostrożnie, aby nie popaść w kiczowate naśladownictwo i nie udusić się od zapachu kadzideł. Zachód nigdy nie będzie Wschodem, i viceversa. Ciekawym rozwiązaniem jest styl zwany Morocco modern lub Moroccan modern, który łączy elementy charakterystyczne dla marokańskiej sztuki i współczesnego designu szeroko pojętego Zachodu. Inspiracje marokańskie nie są nowością. Jedna z projektantek wnętrz, Vanessa De Vargas, uważa iż są one ponadczasowe i nigdy nie wyjdą z mody.
Aby stworzyć współczesne wnętrze doprawione marokańskim aromatem wystarczy kilka przedmiotów, wzór na jednej ze ścian lub na dywanie. Zamiast agresywnych połączeń kolorystycznych (malinowy-chabrowy, złoty-różowy, itp.) lepiej "rozcieńczać" intensywne barwy bielą lub szarościami. Bardzo uniwersalnym dodatkiem są tradycyjne marokańskie pufy. Są szyte ze skóry w niezliczonych kolorach. Odradzam ich kupowanie przez Internet, gdyż można się naciąć na ich charakterystyczny "zapach", będący efektem ubocznym tradycyjnego procesu ich produkcji. Wówczas, zamiast w salonie, wylądują w najlepszym przypadku na balkonie. Każdy miłośnik marokańskiego stylu powinien tez mieć co najmniej jeden przedmiot zdobiony techniką cyzelowania

czwartek, 17 stycznia 2013

Sowy nie są tym, czym się wydają cz. II

Sowich inspiracji ciąg dalszy.
Zdaję sobie sprawę, że motyw sowy to żadna nowość w dekoracji wnętrz, jednak chyba nadal popularny i  mało opatrzony. I rzeczywiście, "sowy nie są tym, czym się wydają", ale mogą bywać na przykład:
- uroczym parasolnikiem:


 - podpórką do książek

 - lampą


- dekoracjami w moim ostatnio ulubionym turkusowym kolorze.


Jeśli podobają Wam się sowie inspiracje i chcielibyście jakieś sowy udomowić, polecam blog http://www.myowlbarn.com, dedykowany jest, jak pisze autorka, wszystkim "owlovers".

Oryginalny DIY, dla tych preferujących ascetyczne kolory i prezentowany na zdjęciu poniżej, pochodzi ze strony http://crazywego.blogspot.in  :

 

     Na zakończenie przyznam się, że tak bardzo polubiłam moje papierowe serwetki z sowami, że postanowiłam je jakoś uwiecznić.
Wycięłam sylwetki sówek i nakleiłam je na kawałek brystolu w purpurowym kolorze. Gałązkę domalowałam złotą farbką, a kredką dorysowałam zielone listki. Całość oprawiłam w ramę.
W identyczną ramę oprawiłam drugi kawałek brystolu z napisem "The owls are not what they seem". Oto jak się prezentują na ścianie:
A Wy, lubicie sowy? Udomowiliście jakieś?




poniedziałek, 14 stycznia 2013

Sowy nie są tym, czym się wydają.... cz. I

     Ostatnio prześladuje mnie motyw sowy. Nie tej mrocznej z Twin Peaks, ale takiej "oswojonej", bajkowej. Chociaż słynne zdanie z tego filmu lubię i często je cytuję. Ale o tym w następnym poście. Tym razem chciałam się podzielić moją przygodą z dekupażem. To mój debiut w tej technice. Sama technika podobała mi się zawsze, jednak przykładowe motywy i wzory już trochę mniej. Jakoś daleko mi stylistycznie do różyczek, aniołków i winorośli. Nie pasowałyby też do moich wnętrz. Lubię intensywne kolory, ale też stare, albo przynajmniej "postarzane" przedmioty. No i uwielbiam wszelkie rękodzieła.
Moją inspiracją była serwetka z kolorowymi sowami. Niestety, nie zrobiłam zdjęć "krok po kroku". Byłam chyba zbyt pochłonięta pracą i ciekawa efektu końcowego. Decoupage wymaga sporo cierpliwości i czasu, trzeba odczekać aż kolejne warstwy dokładnie wyschną. Z czasem nie mam problemu, z cierpliwością trochę gorzej. Do pracy wykorzystałam mini zestaw startowy do dekupażu zakupiony na Allegro. To dobra opcja dla kogoś, kto dopiero w tej technice zaczyna. W skład zestawu wchodziły wszystkie potrzebne preparaty, serwetka (ja użyłam swojej oraz elementów z papieru ze starego kalendarza), pędzle oraz przedmiot do ozdabiania. Do zestawu dołączona była również szczegółowa instrukcja obsługi. 
A oto poszczególne etapy ozdabiania drewnianej skrzyneczki.
  • Pracę rozpoczęłam od nałożenia primera, czyli specjalnej bazy do drewna. 
  • Każdą część pudełka malowałam osobno, zabezpieczając pozostałe taśmą malarską. 
  • Po wyschnięciu primera nałożyłam farbę w kolorze złotym. 
  • Gdy złota farba wyschła, pokryłam ją specjalnym środkiem powodującym pękanie kolejnej warstwy koloru. 
  • Po pomalowaniu powierzchni drugim kolorem, nakleiłam wycięte z papieru i serwetki motywy.
  • Całość pokryłam klejem w celu wyrównania powierzchni. 
  • Na koniec dwukrotnie polakierowałam. 
Efekt na zdjęciach poniżej. Zaznaczam, że to mój dekupażowy debiut i sama do końca byłam pewna końcowego efektu.