Witajcie w Nowym Roku!!! Oby 2016 obfitował w same miłe wydarzenia, niekończące się inspiracje, ciekawe podróże i dokończone projekty. Tego życzę Wam i sobie :)
Jak spędziliście wieczór sylwestrowy? Bo my, dla odmiany, w remoncie ;) Fizyczne zmęczenie, brak możliwości wypicia czegokolwiek z procentami i dieta cukrzycowa ograniczyły moje możliwości świętowania do minimum, ale wiecie co? I tak było wyjątkowo...
Kolejne etapy remontu za nami, dlatego też chciałam się podzielić z Wami tym, co udało do tej pory zrobić. Dziś padło na pomieszczenie, które przeszło największą, najbardziej pracochłonną i najbardziej kosztowną rewolucję w całym domu - łazienka.
Większość łazieniek z którymi miałam do czynienia w różnych wynajmowanych mieszkaniach to ciasne, mało funkcjonalne i ciemne klitki. Dlatego też od dawna marzyłam o dużej, wypełnionej naturalnym światłem łazience, a raczej pokoju kąpielowym, w którym przebywać będę z przyjemnością, a nie tylko z konieczności. No i marzenie się spełniło :) A właściwie spełnia się, gdyż jeszcze trochę pracy i funduszy trzeba w ten kąpielowy pokój włożyć. Brakuje kabiny i armatury prysznicowej, zakupić też trzeba odpowiednią szafę na kosmetyki i inne akcesoria, listwy podłogowe i sufitowe kupione lecz czekają na montaż, myślę też intensywnie nad przysłonięciem okien i dekoracjami. Ogrom roboty jednak już za nami i efekt jest widoczny.
Przypomnę tylko jak było wcześniej:

W trakcie demolki:

Więcej o projekcie naszej łazienki i wcześniejszych etapach prac można przeczytać w tym poście: Klik.
Niedawno, bo tuż przed Świętami, udało się wreszcie zamontować nową umywalkę i zawiesić lustro. Przez osiem miesięcy funkcjonowaliśmy z minimnalnym wyposażeniem, czyli wanną, toaletą i bidetem na tle odrapanych ścian. Teraz czuję się jak w największych luksusach ;) Chciałabym również nadmienić, iż mąż mój zasługuje na platynowy medal, budowlanego Oskara czy choćby wzmiankę w tym poście, gdyż prawie wszystkie prace w łazience (99%) wykonał sam. Poczynając od przeróbki wody (odwalił akwedukt jakiego nie powstydziliby się starożytni Rzymianie), poprzez elektrykę (jego zawód), rozmaite konstrukcje i realizacje moich dziwnych wizji (np. świetlik nad drzwiami), położenie płytek na podłodze ("przeklęte heksagony"!), "zabetonowanie" ścian, po montaż sanitariatów i baterii, drzwi, lamp, a nawet ramek ze zdjęciami ;) Jestem z niego bardzo dumna. Podjął sie również pewnego eksperymentu, o którym chciałabym napisać kilka słów więcej, może kogoś zainteresuje.
Otóż bardzo chcieliśmy uniknąć płytek na ścianach. Po długich poszukiwaniach alternatywnych rozwiązań zdecydowaliśmy się na beton dekoracyjny. Obecność betonu miała nadać pomieszczeniu nieco surowości i chłodu, zrównoważyć elementy w stylu vintage i stanowić neutralne tło dla bardzo ozdobnych detali jak wzorzysta umywalka, połyskująca konsola czy armatura. Beton dekoracyjny to nie jakaś super nowość na rynku, jednak wciąż jeszcze mało popularna opcja. Producentów jest w Europie stosunkowo niewielu więc przegląd oferty nie zajął bardzo dużo czasu. Oczywiście podstawowym warunkiem była wodoodporność tego materiału. Początkowo braliśmy pod uwagę chyba najbardziej znany beton dekoracyjny, zwany też polerowanym, czyli beton Ciré, produkowany we Francji. Potem znaleźliśmy nieco tańszą opcję w Niemczech, ostatecznie jednak zdecydowaliśmy się na polski odpowiednik, najkorzystniejszy pod względem finansowym, Beton Dekoracyjny Primacol firmy Unicell. Co prawda firma oferuje tylko jeden kolor betonu, ale na szczęście nam on odpowiadał.
Dużym plusem takiego rozwiązania jest to, że nie ma konieczności zbijania starych płytek. Ściany jednak trzeba odpowiednio zagruntować. Producenci betonu oferują zawsze oprócz głownego produktu odpowiedni podkład oraz lakier lub wosk, dzięki którym powierzchnia staje się wodoodporna.
Muszę przyznać, że póki co jesteśmy zadowoleni z wyboru. W miejscach, gdzie ściana jest narażona na bezpośrednie działanie wody i mydła (przy wannie i umywalce, prysznic jeszcze nie podłączony), nie ma żadych śladów czy zacieków.
Samo nakładanie betonu jest dość pracochłonne. Po wyrównaniu ścian i całkowitym wyschnięciu gruntu można nakładać pierwszą, bardzo cienką warstwę betonu. Beton Primacol ma konsystencję gęstej farby i równie intensywny zapach (po wyschnięciu całkowicie się ulatnia). Kupujemy gotowy produkt, niewymagający rozrabiania z wodą. Beton najlepiej nakładać pacą wenecką, czyli tą z zaokrąglonymi rogami. W zależności od temperatury dość długo schnie, 12 godzin lub dłużej. Po całkowitym wyschnięciu pierwszej warstwy można nakładać drugą. Zanim jednak i ona całkiem wyschnie, należy nadac mu odpowiednią strukturę. Ścianę spryskuje się wodą, a następnie przeciera. Im więcej pociągnięć tym bardziej nieregularna powierzchnia. To właśnie ten proces nadaje ścianie "efekt betonu", charakterystyczne smugi i przebarwienia, dzięki czemu ściana nie wygląda jak pomalowana szarą farbą. Na naszych ścianach potrzebne były trzy cienkie warstwy. Następnie beton został pokryty bezbarwnym lakierem tej samej firmy. Wszystkie produkty z serii są bardzo wydajne (szacowaliśmy, zgodnie zreszta z sugestią producenta na opakowaniu, że zużyjemy dwukrotnie więcej materiału niż w rzeczywistości poszło). Myślę, że pozostały beton wykorzystamy też w kuchni nad blatem. Na zdjęciach można już zobaczyć efekt końcowy. Kolor ścian zmienia się bardzo pod wpływem światła, więc myślę, że szybko nam się nie znudzi. Oprócz tego, wniektórych miejscach są widoczne pod światło połyskujące drobinki, co nadaje powierzchni dodatkowej trójwymiarowości.
A oto jak beton prezentuje się w naszej łazience:


Na górnym zdjęciu po lewej stronie widać z bliska umywalkę, i przyznaję się tutaj publicznie, że to właśnie od niej się wszystko zaczęło, cała wizja łazienki. Reszta jest tylko na usługach naszej umywalkowej królowej :) Umywalka jest ręcznie malowana według tradycyjnej meksykańskiej techniki talavera. Obawiałam się trochę, że woda będzie pryskać na wszystkie strony, jednak kształt umywalki sprawia, że tak się nie dzieje. Czyści się świetnie i nie widać na niej zacieków. Czyli piękno i funkcjonalność w jednym. Trochę gorzej z czarną konsolą, która jest na wysoki połysk, ale byłam na to przygotowana. Przecieram ją codziennie ściereczką z mikrofibry i błyszczy. Dla królowej wszystko ;) Armatura jest w stylu retro, jednak nie udało mi się znaleźć całej serii w normalnej cenie z tej samej marki. Myślę, że drobne różnice nie rzucają się zbytnio w oczy.

Długo szukałam wieszaka na ręcznik do rąk, przekopałam niemalże całe internety. Miał być w formie kółka, prosty, czarny i najlepiej matowy (chciałam uniknąć zbyt dużego nagromadzenia połysku). Gdy już znajdowałam coś zbliżonego do mojej wizji, cena mnie zabijała. Wieszak czekał jednak na mnie w Castoramie (gdy zrezygnowana podeszłam do stoiska z akcesoriami łazienkowymi) i kosztował całe 36 PLN.

Jeśli ktoś zastanawia się nad podobną wanną, to również gorąco polecam. Jest niesamowicie wygodna i bardzo łatwa w utrzymaniu czystości. Dzięki temu, że jest tak jakby "wywinięta" na zewnątrz, woda nie spływa po jej bokach wystarczy umyć ją tylko w środku. No i oczywiście od czasu do czasu trzeba jej przetrzeć łapki.
Marokański stoliczek świetnie pełni rolę półki na potrzebne podczas kąpieli kosmetyki. Większośc tego dobytku chciałabym jednak trzymać w zamykanej szafie, która w przyszłości stanie (lub zawiśnie) po prawej stronie umywalki.
Co jeszcze planuję? Oczywiście wspomniane listwy oraz więcej roślin. Chciałabym też jakoś zasłonić okna, nie ograniczając jednak dostępu światła. Kolejnymi zmianami na pewno się z Wami podzielę, a teraz lubiane zestawienia "przed i po":
A tutaj lista produktów i materiałów użytych w projekcie wraz z linkami:
Podłoga: płytki Peronda Argila Origami
Ściany: Beton Dekoracyjny Primacol/grunt/lakier - na zamówienie w sklepach budowlanych w większych miastach
Umywalka: Umywalka nablatowa Serena - polecam sklep Kolory Meksyku, super obsługa, odpowiada ekspresowo na każde pytanie
Wanna: wanna wolnostojąca firmy Bernstein, kupiona na ebay.de
Bidet i muszla: Cersanit
Wieszak potrójny metalowy: maisonsdumonde.com - niesamowity sklep, mam nadzieję, że dotrze tez do Polski!
Lustro: producent xora, kupione tutaj
Kinkiety: industrialne kinkiety z ebonitu kupione w sklepie MyZorki
Lampa wisząca: producent Italux, model Heart, kupiona tutaj
Bateria umywalkowa retro kupiona na allegro, producent Rosan
Bateria wannowa i bidetowa: kupione na ebay.de, niestety nie pamiętam producentów
Oświetlenie punktowe: lampy ledowe kupione na ebay.de
Szczotka do toalety: TK Maxx
Konsola pod umywalkę: na zamówienie, allegro