środa, 21 października 2015

WYZWANIE WYKOŃCZ DOM Z HOUSE LOVES. Metamorfoza garderoby.



Witam serdecznie w piękne słoneczne popołudnie. Szkoda tylko, że słońce wyszło dopiero jak już namęczyłam się ze zdjęciami do tego posta.... Cóż, wyzwanie Karoliny z House Loves nie idzie mi najlepiej, wszystko się wlecze ślimaczym tempem, a i komplikacji jak zwykle nie brakuje. W dodatku ciąża mi ciąży, i moje fizyczne możliwości maleją z dnia na dzień. Poza tym, jeśli śledzicie moje poczynania, to zapewne się dziwicie, że wykańczałam sypialnię, a tu nagle z garderobą wyskakuję. Cóż, jak wcześniej wspominałam, przy remoncie od podstaw całego domu, często prace w poszczególnych pomieszczeniach się zazębiają, zwłaszcza gdy już tam się mieszka. Aby wykończyć sypialnię, musiałam się z niej pozbyć tymczasowych, kompletnie niepasujących mebli oraz przedmiotów. Rzeczy, głownie ubrania, które tam zalegały, oraz rzeczy wciąż zalegające (o zgrozo) w pudłach, trzeba było gdzieś ulokować. I to nie przenieść gdzieś "na razie" (znacie to "na razie" podczas remontu co przeciąga się w nieskończoność?), ale ułożyć wszystko w miejscu docelowym. A była nim garderoba.
Oczywiście do tematów sypialnianych wrócę już niebawem, a tymczasem przedstawiam ostatnie "dzieło" rąk moich i oczywiście mojego męża. Nasz przedpokój wyposażony był w dość sporej wielkości szafę wnękową. Brzydką, lecz praktyczną. Postanowiliśmy więc zostawić jej wnętrze, a dobudowując tylko kawałek ścianki przesunąć nieco do przodu drzwi. Dzięki temu powstała mini-garderoba, do której można swobodnie wejść, a nasz cały tekstylny majdan jest w zasięgu ręki, ale zarazem dyskretnie ukryty za dużymi, dwuskrzydłowymi drzwiami. 
No i właśnie z tymi dzrzwiami to jest niezła historia, naznaczona zszarpanymi nerwami i wiązankami niecenzuralnych słów. 
Początkowo drzwi wejściowe do garderoby miały być zrobione z pięknych drewnianych płyt, nawiązujących do podłogi. Zakupiliśmy dwie sztuki 200x60 cm, które planowałam tylko lekko zabielić, aby nie zakrywać struktury drewna. Wyglądały one (w stanie surowym) tak:


Następnym krokiem było stworzenie specjalnej konstrukcji, do której miały być przymocowane zawiasy oraz zabudowa części nad drzwiami. Należało zatem przykręcić do ściany drewniane listwy, a następnie, na specjalnym stelażu, zamontować u góry kawałki płyty regipsowej. Parę dni roboty: mierzenie, przycinanie, wiercenie, szpachlowanie, czyszczenie itd. Niekończące się sprzątanie podłogi. Ale ok, jakoś poszło. 
Największa niespodzianka miała miejsce podczas montażu drzwi, gdyż płyty okazały się powyginane! Wcześniej naprawdę nie zdołaliśmy tego zauważyć. W sklepie przechowywali je w pionie, być może to było powodem ich stanu. Wygięcia były subtelne, ale w naszej sytuacji o żadnych nierównościach nie mogło być mowy. Drzwi musiały się domykać, przylegać z każdej strony i normalnie wyglądać. Nie mam zdjęć z tego etapu, w furii zapomniałam o istnieniu aparatu. 
Nie pozostało nic innego jak zakupić nowe płyty, tym razem typowo meblowe. Udało się z tą samą wysokością, ale grubość już była inna, co wiązało się z przeróbką konstrukcji. Czyli znowu mierzenie, wiercenie itd. Ale przynajmniej płyty były idealnie równe. Runęła koncepcja nawiązania wzorem do paneli podłogowych, dostępne płyty były tylko białe z połyskiem. Ale teraz myślę, że też dobrze, bo korespondują ze stołem w jadalni, a ponadto odbijają i światło i wnętrze, co tworzy ciekawy efekt i powiększa optycznie przestrzeń.
Gwoździem programu były gałki do drzwi, a właściwie szyldy, na których gałki zostały zamontowane. Od dłuższego czasu byłam w posiadaniu takich oto pięknych, starych szyldów:


Wymagały czyszczenia szczoteczką, i nawet podobał mi się ich pierwotny, lekko patynowany wygląd, jednak w tym kolorze do niczego by nie pasowały. Przedpokój jest bardzo stonowany, dominuje w nim biel, są czarne akcenty, ale główne skrzypce grają trzy miedziane lampy. Dlatego postanowiłam przemalować szyldy na czarno za pomocą farby w sprayu. Chyba z tydzień szukałam odpowiednich gałek meblowych w internecie, kolejny tydzień w sklepach stacjonarnych, po czym przypomniałam sobie, że przecież mam takie jedne pasujące w szufladzie.....



Po montażu:


A tak wyglądała garder0ba przed i po metamorfozie:


Jak widać, wcześniej szafa służyła jako skład rozmaitych narzędzi, materiałów budowlanych i elementów wystroju czekających na montaż. Przed włożeniem do niej ubrań, należało więc ją dobrze wyczyścić i odświeżyć. Woda z płynem, a następnie zwykła biała emalia świetnie się do tego nadają. 
Oczywiście trzeba było również pomalować farbą do ścian płytę nad drzwiami.





Malowanie wnętrza szafy i poszczególnych półek zajęło mi kilka dni (pracuję w tempie żółwia z przerwami na odpoczynek), ale warto było. Różnica jest kolosalna. Dodatkowo postanowiłam wierzchy półek okleić ozdobną okleiną, którą kupiłam kiedyś w Lidlu w promocji.

Teraz jest czysto, estetycznie i przede wszystkim - wygodnie. Cieszę sie z tej garderoby jak dziecko. Oprócz ubrań i rzadko używanych butów trzymam tam również deskę do prasowania i żelazko. W przyszłości pewnie zmodyfikuję nieco wnętrze garderoby, pewnie na ścianach zawisną organizery na drobne przedmioty i oczywiście ozdoby, obrazki itp. bez tego ani rusz:)

A teraz jeszcze kilka ujęć z przedpokoju, w tym moje ulubione "przed i po". Wybaczcie jakość zdjęcia "przed", jedyna fotografia starej szafy, zrobiona słabym telefonem.






I na koniec uchylę rąbka tajemnicy i pokażę Wam kawałeczek jadalni. Ona też, jak się pewnie domyślacie, czeka na wykończenie.... 



To tyle na dziś, do następnego!!!

18 komentarzy:

  1. Super wyszło :) Świetny pomysł z tymi szyldami, wygląda to rewelacyjnie :))))) Fajnie, że ostatecznie drzwi są białe, moim zdaniem bardzo pasują i rozświetlają wnętrze. Super metamorfoza:))) Gratuluję stanu odmiennego:))) Dużo zdrówka :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. I drzwi nabrały charakteru:) ślicznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wielkie za wizytę i dobre słowo! Zapraszam częściej.

      Usuń
  3. Rewelacyjnie wyszło !! A te szyldy i gałki pasują idealnie i wyglądają świetnie :)))
    Serdecznie gratuluję stanu błogosławionego :)
    Czekam na kolejne odsłony mieszkania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pięknie dziękuję! Postaram się zamieszczać kolejne odsłony regularnie. Pozdrawiam.

      Usuń
  4. Doskonały pomysł!!! Bardzo mi się podoba, mam możliwość skopiowania i tak zrobię:)))) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Proszę bardzo! Życzę dużo cierpliwości i prostych desek! ;)

      Usuń
    2. :) Proszę bardzo! Życzę dużo cierpliwości i prostych desek! ;)

      Usuń
  5. Nieźle nieźle :) szkoda że przy remontach zawsze jest kurze bo tego nie lubię najbardziej, a przed nami zdzieranie starej farby :/ Twoje zmiany bardzo podobają mi się :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to łączę się w bólu, bo będzie syf jak nic. Czekam z niecierpliwością na Twoja relację z remontu.

      Usuń
  6. Te szyldy są absolutnie cudowne - zakochałam się! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, długo czekałam, aby móc je wykorzystać. I oto są :)

      Usuń
  7. Podziwiam! Bardzo duże zmiany i to wszystko będąc jeszcze w ciąży! Że ci się chciało! Szacun! Bo wyszło rewelacja! Gałki są cudne! Co do remontów to niestety ja mam wrażenie że zawsze się ciągnął nieważne kogo by o to zapytać. No ale jeżeli efekty są takie dobre jak u ciebie to warto się troszeczkę pomęczyć. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Strasznie miło, bardzo dziękuję za wizyte i tyle ciepłych słów. Cóż, chęć zmian, ulepszania, przerabiania, tworzenia jest we mnie zawsze. Gorzej z siłami:) Ale satysfakcja za to ogromna :)

      Usuń
  8. świetnie wyszło :) pomysł to podstawa
    buźka

    OdpowiedzUsuń
  9. Spektakularny efekt końcowy. Jestem pod wrażeniem ;)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli zostawisz komentarz :)