To był wyjątkowo upalny i cudownie słoneczny dzień. Powietrze jest jednak ciężkie i gęste, i pewnie skończy się spektakularnym deszczem. Zmęczenie remontem i związanym z nim chaosem daje się we znaki i musieliśmy nieco zwolnić tempo. Niestety wciąż wszędzie brak podłóg i przyzwoitych ścian, a łazienka bardzo powoli wyłania się z gruzów. Dlatego też wstrzymam się, póki co ,ze zdjęciami wnętrz, które dopiero zaczynają nabierać kształtów. Oczywiście wszystkie prace na bieżąco dokumentuję, z pewnością będzie sporo materiału na niejeden post.
Miejscem wymagającym najmniejszego wkładu pracy był balkon. Wystarczyło trochę białej farby dla odświeżenia i zamalowania smutno-brunatnych zacieków, kilka nowych doniczek i kwiatów. Sporo roślin zostało (i o dziwno przeżyło) z zeszłego roku. Zostały również z poprzedniego mieszkania stolik z krzesłami i siedzisko z palet. Niestety, musiałam trochę zredukować jego rozmiary. Zapraszam na małą metamorfozę balkonu!