Dziś chciałabym się z Wami podzielić moim ostatnim nabytkiem i zarazem zrecenzować książkę. Nie wiem dlaczego, ale jak coś widzę dziwne i inne, to zaraz mam ochotę to przygarnąć. Tym razem w moje ręce wpadła książka niezwykła. Nie, nie przemieniam mojego bloga w kącik literacki, choć czytam sporo i to uwielbiam. Książka, którą chcę Wam przedstawić wpisuje się w szeroko pojętą kreatywność, a wszak obiecałam zamieszczać tutaj rozmaite inspiracje kreatywność pobudzające. Tekstu w niej niewiele, toteż nie będę się rozwodzić nad jej walorami literackimi.
Ponieważ mieszkam w Niemczech, wersja, którą kupiłam jest akurat w języku niemieckim. Jednak oryginał powstał w języku angielskim (autorka, Keri Smith, pochodzi z Kanady) i wiem, że niedawno pojawiła się też jej polska wersja i nosi ona tytuł "Zniszcz Ten Dziennik".
Najlepsze w tej książce jest to, że praktycznie tworzymy ją sami. Niemalże na każdej stronie zamieszczone są zadania z cyklu "podpal tą stronę", "użyj tej strony jako serwetki przy jedzeniu", "tutaj stwórz kolekcję naklejek z owoców", "idź z tą książką pod prysznic", "tutaj zostaw odcisk buta" itd.
Na początku polecenia te mogą wprawić w lekką konsternację. Zwłaszcza osoby wychowane w szacunku do książek i dbające o nie. Dla mnie zagniecione rogi książki to tragedia. A tu nagle trzeba nową książeczkę opluć kawą, podziurawić, zamoczyć i zdeptać! Ale wiecie co, jak przełamie się pierwsze lody, to destrukcja idzie aż miło. To naprawdę wciąga i nawet mnie poniosło parę razy, a podpalając kartkę o mały włos nie spaliłam przy okazji całej reszty. Cóż, jestem estetką i staram się, aby nawet plamy kawy ładnie wyglądały, lecz to nie jest ważne. W końcu to moje "dzieło". Tworząc coś poprzez niszczenie można się kreatywnie wyżyć, ale też odreagować stres, spędzić fajnie czas z bliskimi (książkę można poniewierać wspólnymi siłami), i taka jest właśnie jej idea. Przy okazji będzie super ubaw przeglądając to "dzieło" za parę lat.
Zachęciłam Was? To wraz z książką polecam od razu zakupić zestaw kredek, farbek czy kolorowych pisaków, bo na stronach jest mnóstwo miejsca na rysunki.
A jeśli chcecie się dowiedzieć coś więcej o polskim wydaniu tej książki, to kliknijcie tutaj.
Poniżej zdjęcia mojego jeszcze niemalże nietkniętego egzemplarza.
Genialna! Aż muszę ją zobaczyć na żywo!
OdpowiedzUsuńPolecam! Jest z nią niezła zabawa :)
UsuńNo mnie, niestety, pomysł głowy nie urywa! Autorce tego pomysłu proponuję siłownię. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńRozumiem :) nie wszystko musi się wszystkim podobać, zwłaszcza tak kontrowersyjny pomysł. Siłownia tez dobra dla zdrowia :) Równiez pozdrawiam i dziekuję za komentarz!
UsuńKurczę książka intrygująca! na pewno muszę ją wypróbować i się kreatywnie wyżyć bo czasem tej złości we mnie siedzi za dużo i to nie zawsze kreatywnej ;) Fajna propozycja
OdpowiedzUsuńSpróbuj, jeśli tylko nie przeraża Cię myśl katowania nowo zakupionej książki ;)
UsuńJa czekam już na swoją i mam nadzieję, że dojdzie w przyszłym tygodniu... pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPochwal sie potem efektami kreatywnej destrukcji :)
UsuńZnam, znam, ta książka to trochę taka terapia, na odblokowanie i przełamanie pewnych schematów :)
OdpowiedzUsuńDokładnie, odblokowanie przychodzi po paru kartkach :)
UsuńZaintrygowałaś mnie ta książką.
OdpowiedzUsuńA ja Ciebie nominowałam do Liebster Blog Award :) zapraszam do zabawy szczegóły u mnie :)
Ufff, miałam ręce pełne roboty, ale fajnie było :)
UsuńCiekawy pomysł na książkę :) Pierwszy raz o takiej słyszę!
OdpowiedzUsuń