Na początek chciałabym tylko nadmienić, iż usuwanie wszystkich ósemek na raz nie jest raczej najlepszym pomysłem. Kilka dni wyjęte z życiorysu.
Nie będę się jednak na ten temat rozpisywać. Zapraszam na pierwszą część relacji z trzytygodniowej podróży do Włoch.
Jak już wspominałam wcześniej, pierwszy postój zaplanowaliśmy w Weronie. Podróżowaliśmy ze Stuttgartu przez Austrię, lecz niedokładnie sprawdziliśmy różne opcje trasy, i niestety w Alpach utknęliśmy w bardzo długiej kolejce do tunelu. Dlatego też do celu dotarliśmy z opóźnieniem, po południu.
Werona przywitała nas pięknym słońcem, a właściciel B&B, w którym mieliśmy nocleg przywitał nas kawą. Nocleg rezerwowaliśmy przez booking.com i muszę przyznać, że świetnie trafiliśmy. Pomimo zmęczenia podróżą, po bardzo krótkim odpoczynku uderzyliśmy na miasto. Werona jest prześliczna i bardzo zadbana. Bardzo podobały mi się lśniące kamienne chodniki w centrum starego miasta. Całe miasto pełne jest nawiązań do słynnej historii miłosnej, co po pewnym czasie staje się nieco męczące.
Tak, Romeo i Julia to prawdziwe ikony miasta Werona. Mamy zatem bary, lokale i hotele nazwane imionami lub nazwiskami kochanków, dom Romea, dom Julii, grób Julii, oblegany przez turystów posąg przedstawiający jej postać, oraz pierdyliard "pamiątek" tej rzewnej historii w różnych konfiguracjach. Najśmieszniejsze jest to, że nie ma nawet dowodów na to, że ta historia wydarzyła się naprawdę. Rodziny o tych nazwiskach owszem istniały, ale bohaterowie byli najprawdopodobniej fikcją literacką. Możecie sobie też wyobrazić, jak straszliwie kiczowate są tam pamiątki.
Jednak Werona to nie tylko Romeo i Julia. To również imponujący amfiteatr rzymski - Arena di Verona, w którym wystawiane są rozmaite spektakle i opery, a także odbywają się koncerty. To również wspaniałe jedzenie (wystarczy tylko oddalić się nieco od centrum). Ze względu na strategiczne położenie miasta i rozbudowaną infrastrukturę, w Weronie organizowane są również rozmaite targi, np. największe we Włoszech targi motocyklowe, targi jeździeckie, targi win włoskich oraz imprezy promujące kulturę i sztukę. Niebawem, już 9 października, zaczynają się na przykład targi sztuki Art Verona. Ale co tam targi, pewnie chcielibyście zobaczyć ten słynny balkon :) Oto i on:
Poniżej kolejka na spektakl w Arena di Verona:
Werona nocą:
Nasza pierwsza wakacyjna kolacja. Było pysznie. Żałuję, że nie zapamiętałam nazwy tego miejsca. Zapamiętałam za to obłędny smak tamtejszego tiramisù.
Werona to niewątpliwie miasto urocze, jednak nam jeden dzień, a właściwie pół dnia tam wystarczyło. następnego dnia czekała nas Toskania. Jednak o tym w następnym poście. Dziś na zachętę tylko dwie fotografie:
Przecudowny widok i wspaniale opisana relacja :)
OdpowiedzUsuńDziękuję i zapraszam na dalszy ciąg!
UsuńSkoro jest balkon Julii, to i Julia była !!!! :))) Czekam na Toskanię. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńToskania już niebawem, muszę troszkę potrzymać w napięciu ;)
UsuńWerona charakteryzuje się swoim romantycznym klimatem. Faktycznie, lśniące kamienne chodniki w centrum starego miasta są przepiękne. Czekam z niecierpliwością na kolejną relację przeplataną urokliwymi zdjęciami. Pozdrawiam :-). Karina
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa!! Zgadzam się z Tobą, sęk w tym, że dla niektórych taka dawka romantyzmu jest zbyt duża ;) Również pozdrawiam!!
UsuńJak Romeo i Julia, to dla mnie wyłacznie w wydaniu Baza Luhrmanna. Niewiele filmów zrobiło na mnie takie wrażenie, taka pokrętna interpretacja jest bardzo w moim guście :) Verony nie znam, kto wie, może kiedyś... Podczas takiego urlopu jak Wasz fajne jest to, że można wiele miejsc odwiedzić i dopasować czas pobytu do miejsca i jego atrakcji.
OdpowiedzUsuńFajny pomysł z tymi "pocztówkami" jako wstęp. Pozdrawiam!
Widziałam, też mi się podobał. Kurcze, aż chyba sobie jeszcze raz obejrzę :)
Usuń