Witam, w poprzednim poście wspomniałam o starych krzesłach. Pomimo niskiej ceny były w dość dobrym stanie, trochę odrapane, ale cała konstrukcja stabilna. Tylko kolorystyka była całkowicie nie w moim guście i wymagała całkowitej zmiany. Nigdy wcześniej nie odnawiałam krzeseł, więc przed przystąpieniem do pracy poczytałam trochę na ten temat. Następnym etapem było zakupienie odpowiednich produktów i zabranie się do roboty.
Dla przypomnienia, tak wyglądało jedno z krzeseł przed metamorfozą:
Początkowo chciałam wymienić tapicerkę, jednak oczywiście nie mogłam znaleźć odpowiedniego materiału - zależało mi na wzorze chevron i wściekłych kolorach. Skończyło się tylko na wymianie spodniej części siedziska (na zdjęciu widać, że było trochę postrzępione). Po ocenieniu stanu materiału i gąbki na b. dobry postanowiłam moje krzesło w całości pomalować. Najpierw należało dobrze wyczyścić drewno, całkowicie pozbywając się starej warstwy koloru. Tutaj niezbędne okazały się: gruboziarnisty papier ścierny i silna ręka mojego męża :) Pyliło się strasznie, radzę to robić na powietrzu. Następnie drewno zostało wypolerowane specjalną gąbką ścierną.
Następnym etapem było zabezpieczenie tapicerki i pomalowanie drewna lakierobejcą w kolorze wenge. Potrzebne były 4 warstwy.
Dalszy etap prac był całkowitym eksperymentem, ponieważ nigdzie nie mogłam znaleźć informacji i porad na temat malowania obić krzeseł czy innych mebli. Nawet nie byłam pewna czy to jest możliwe. Okazało się, że jest możliwe jak najbardziej, a przy tym jest to niezła zabawa :) Do malowania użyłam specjalnych farb do tkanin w trzech kolorach: czerwień, fuksja i neonowy róż. Nie wiedziałam, jak farby będą się sprawować na tego typu tkaninie (próby na bawełnie udały się świetnie), więc nie rysowałam początkowo wzoru na całej powierzchni. Chevron wymaga odpowiednich proporcji, jednak w sieci można znaleźć mnóstwo szablonów. Na potrzeby krzesła, które nie jest idealnie płaskie, trzeba było stworzyć swój szablon. Nasz (nie "mój", bo był tu po raz kolejny duży wkład inżynierskiego zmysłu mojego męża), powstał z cienkiego kawałka styropianu. Jak widać, farba zachowywała się na grubej tkaninie całkiem przyzwoicie. Wbrew obawom, nie był nawet konieczny jasny podkład. Dopiero gdy całkiem wyschła, można było zauważyć, iż wsiąkała nierównomiernie, jednak spodziewałam się właśnie takiego efektu. Dodaje to uroku, dzięki temu krzesło jest niepowtarzalne.
Podczas malowania niezastąpiona okazała się taśma malarska, która zapewniła równe krawędzie poszczególnych pasków. Niestety, można ją było przykleić tylko do idealnie suchej powierzchni, co wydłużyło trochę całą zabawę z malowaniem.
Gdy cała powierzchnia była już idealnie sucha, przykryłam ją czystym kawałkiem materiału i przejechałam gorącym żelazkiem w celu utrwalenia farby. Końcowy efekt prezentuje się następująco:
Jak na razie krzesło sprawuje się dobrze, farba wydaje się trwała. Już mam pomysł na następne krzesło, które będzie w całkiem innej kolorystyce, ale o tym innym razem :)
Na zakończenie kilka ciekawych "krzesłowych" inspiracji. Która podoba Wam się najbardziej?
źródło: pinterest.com |
źródło: pinterest.com |
źródło: pinterest.com |
Krzesło Almi Decor |
Jestem pod wrażeniem! Rezultat jest piorunujący, podziwiam za cierpliwość :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Cierpliwość się przydała bardzo. Ale najważniejsza satysfakcja. A tak w ogóle, to Wasze krzesła i stół też niemało cierpliwości wymagały :)
UsuńSuper efekt :) Szczerze mówiąc, nigdy nie spodziewałabym się takich rezultatów po tak prostej metodzie :)
OdpowiedzUsuńMetoda prosta, ale czasochłonna. No i plecy trochę bolą ;) Witam nową czytelniczkę.
UsuńEfekt jest fenomenalny, muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem. Swoją drogą masz bardzo ciekawą, niecodzienną pasję :)
OdpowiedzUsuńWielkie dzięki za uznanie :) Tak, jest to ostatnio moja pasja, ale kto wie na jak długo:) Ja po prostu czuję ciągłą wewnętrzną potrzebę robienia czegoś nowego. A jest tyle ciekawych rzeczy do zrobienia!!! Chyba mam ADHD;)
UsuńCzasochłonna praca ale jaki efekt!
OdpowiedzUsuńI to właśnie się liczy :)
Usuńsuper!niebanalnie tak...
OdpowiedzUsuńpodoba mi sie Twoj blog:)
Dzięki, witam nowego gościa :)
OdpowiedzUsuń