Kiedy ktoś bierze się do rewolucji, winien wiedzieć, że łatwo ją rozpętać, ale trudno zażegnać - H. G. Riqueti de Mirabeau
I oto pewnego dnia nadszedł czas na naszą małą prywatną kuchenną rewolucję. No... nie taką małą... Faktycznie, z rozpętaniem jej nie było problemu, ale jak zwykle trudno było przewidzieć jej koniec...
Kuchnia, jak wszystko zresztą, wymagała całkowitej metamorfozy, łącznie z wypruciem flaków, przerobieniem instalacji elektrycznej i hydraulicznej, skuciem płytek ściennych i podłogowych. Generalnie plan był taki, aby kuchnia-tramwaj przemieniła się kuchnię funkcjonalną i miłą dla oka. Jej niewielkie gabaryty wcale nie ułatwiały zadania.
Oto jak wyglądał tramwaj w momencie wprowadzenia się do naszego lokum:
Dwa rzędy szafek po obu stronach z fikuśnymi półeczkami i frontami w brudnoniebieskim kolorze, do tego nieco zużyta już podłoga, która zawsze wyglądała na brudną.
To nie tak, że ta kuchnia nie nadawała się do niczego. Sprzęty działały, zapasy było gdzie schować i na czym ugotować. Jednak wiedzieliśmy, że prędzej czy później przyjdzie na nią czas. Pomiędzy kuchnią a całą nowiutką pachnącą resztą byłaby ogromna przepaść. Jednak ze względu na duże koszty remont kuchni zostawiliśmy na sam koniec. W międzyczasie miał miejsce tylko niewielki lifting: zmiana koloru frontów i wymiana uchwytów. O tym możecie przeczytać więcej tutaj.
Przypomnę tylko, że fronty malowałam natryskowo, a poniżej widać efekt tej małej metamorfozy:
Przez wiele miesięcy funkcjonowaliśmy w takiej zliftingowanej kuchni, w międzyczasie zaczęła tu i ówdzie odłazić tapeta, zlew był coraz bardziej poplamiony różnymi farbami (remont trwał pełną para, a gdzieś pędzle trzeba było myć), podłoga stawała się coraz bardziej poprzecierana. Ale nikt się tym nie przejmował, bo w naszej głowie już krystalizował się plan na nową kuchnię. Bez okropnych tapet i płytek, z funcjonalnymi meblami i dobrym oświetleniem. I wreszcie, po uporaniu się z wszystkimi innymi pomieszczeniami przyszedł na nią czas. Najpierw tradycyjnie nastąpiła demolka.
Po wyniesieniu jednego rzędu mebli naszym oczom ukazał taki oto widok:
Wtedy przekonaliśmy się, że pomysł ustawienia mebli w kształcie L był jak najbardziej słuszny. Pomieszczenie wydało się optycznie większe i nie wchodziło się już do niego jak do tramwaju, ale jak do "normalnej małej kuchni". No i mogło się spełnić moje marzenie o zlewie pod oknem :)
Wyniesienie gratów z kuchni zapoczątkowało bardzo trudny etap naszej egzystencji. W innej sytuacji można by było po prostu przez następne dni żywić się pizzą i kebabem. Niestety, w moim stanie, i w dodatku przy diecie cukrzycowej nie było to możliwe... Dlatego też część kuchni, łącznie z kuchenką elektryczną, została przeniesiona do...salonu (taaaak, dokładnie dziś salon został drugi raz z tego powodu pomalowany). Nie pytajcie jak gotuje się bez bieżącej wody pod ręką, ani jak było z myciem naczyń... Opuśćmy na to zasłonę milczenia.
Poooooowooooooliiiiiiii kuchnia nabierała nowych kształtów:
Kilka słów o meblach kuchennych. Przejrzeliśmy wiele ofert różnych firm. Początkowo marzyła mi się granatowa kuchnia z marmurowym jasnym blatem. Koszty takiego projektu sprowadziły mnie na ziemię. W dodatku granat, kolor bardzo niepopularny wśród producentów kuchni, wreszcie znaleziony, na żywo okazał się mało atrakcyjny. Dlatego też zdecydowaliśmy się na Ikeę. I naprawdę nie żałujemy. Meble ładnie się prezentują, świetnie się je czyści i wreszcie mam w kuchni dużo szuflad, które bardzo lubię. Projekt zrobiliśmy sami na ikeowej stronie, potem jedynie skonsultowaliśmy go z pracownikami sklepu. Sprzęt AGD kompletowaliśmy stopniowo, szukając najkorzystniejszych ofert przez Internet. Brakuje jeszcze okapu nad kuchenką, ale mamy już upatrzony model. Lodówka, piekarnik, zmywarka i płyta indukcyjna na razie spisują się świetnie i na chwilę obecną mogę te modele polecić z czystym sumieniem (zainteresowanych odsyłam do listy na końcu posta).
Kolorystyka kuchni to szarość, kontrasty czerni i bieli oraz mosiężne dodatki. W przyszłości pojawi się pewnie coś w innych kolorach. W planach są również drzwi przesuwne na wymiar i być może farba tablicowa.
Przestrzeń pomiędzy blatem a szafkami postanowiliśmy pokryć betonem, którego zostało nam sporo po rewolucji w łazience. Póki co sprawdza się świetnie, przeżył m.in. opryskanie papką szpinakową, sosem pomidorowym i sernikiem. Podłoga jest ta sama co w pozostałych pomieszczeniach (prócz łazienki), co pozwoliło uniknąć progów i moim zdaniem ładnie i spójnie wygląda oraz komponuje się z resztą mieszkania. Wbrew pozorom, jasna podłoga w kuchni nie jest wcale taka kłopotliwa, trzeba ją myć jak każdą inną.
A teraz czas na część wizualną. Kuchnia jest tak malutka, (niecałe 8m2), że naprawdę trudno w niej zrobić zdjęcia, a co dopiero gdy ma się z przodu wielki balon lubiący wchodzić w kadr ;) Dlatego wybaczcie, nie będzie spektakularnych ujęć.
I na koniec tradycyjnie porównanie "przed i po":
Dla zainteresowanych lista zakupów:
Meble: IKEA, fronty BODBYN
Zlew: IKEA HÄLLVIKEN
Bateria: IKEA GLITTRAN
Lodówka: Gorenje model RK 60359 OBK
Płyta indukcyjna: Electrolux model EHI 6540 FOK
Piekarnik: Gorenje seria Classico, model BO73CLB
Zlew: IKEA HÄLLVIKEN
Bateria: IKEA GLITTRAN
Lodówka: Gorenje model RK 60359 OBK
Płyta indukcyjna: Electrolux model EHI 6540 FOK
Piekarnik: Gorenje seria Classico, model BO73CLB
Zmywarka: BOSCH, model SBE63N20EU SuperSilence
Kinkiety: kupione w castoramie, seria Colours, model Waverley 1 X 50 W GU10
Lampy sufitowe LED kupione na Amazon
Roleta rzymska: Dekoria, seria Comics
Lampy sufitowe LED kupione na Amazon
Roleta rzymska: Dekoria, seria Comics
Wyszło nieziemsko!!! Piękna metamorfoza, piękne fronty, lodówka, piekarnik <3333 Zazdroszczę pozytywnie. Niesamowity efekt :)
OdpowiedzUsuńPięknie dziękuję, ja też bardzo lubię swoją nową kuchnię;) Pozdrawiam!!
UsuńSzczerze, to nie wiem co napisać. Nie ma porównania Jest cudnie!!! Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńLepiej niż w tramwaju, prawda?;)
UsuńCudowną masz kuchnię :))) i ta roleta w kropki.....zachwycająco :) Podobają mi się mosiężne dodatki- bardzo ocieplają całość. Uściski :))
OdpowiedzUsuńDziękuję Aniu!! Mosiądzu będzie więcej, marzą mi się np. takie orientalne młynki na przyprawy, chyba trzeba będzie odwiedzić w tym celu jakiś pchli targ.
UsuńSuper przemiana, lubię tą szarą kuchnię z ikea:)
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie! Miałam troszkę przesyt białych mebli kuchennych, chociaż u innych podobaja mi się. Chciałam chłodny kolor i szarość to był strzał w dziesiątkę.
UsuńPięknie! Uchwyty mnie urzekły ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję... był troche dylemat z uchwytami, ale ten ciepły mosiądz się ładnie z szarością skomponował.
Usuńo mamo ale czad! wspaniała ta kuchnia! :) też mam taka kuchnie długa i wąska i też meble w literkę L, wydaje się że to jedyne słuszne i najlepsze rozwiązanie do tego typu pomieszczeń, rewelka! :)
OdpowiedzUsuńWidzisz Aniu, nam się rozwiązanie w kształcie L wydaje oczywiste, ale poprzednim właścicielom już nie, woleli tramwaj!
UsuńKuchnia piękna :) zastanawiamy się nad zlewem HÄLLVIKEN i tu pytanie - jak się sprawuję podczas użytkowania, bo wygląda pięknie, ale jak z jego czyszczeniem, zarysowaniami itd.? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTrochę się tej matowej czerni obawiałam, ale przyznaję szczerze, że czyści się świetnie. Nie muszę używać żadnych specjalnych środków, wilgotna ściereczka z mikrofibry daje radę. Jednak to może tez zależeć od twardości wody, u nas akurat jest ten plus, że woda generalnie nie zostawia osadów...Zarysowań też póki co nie widać. Bardzo przyzwoita jakość.
UsuńDziękuję :) chyba skusimy się na ten zlew, ale jednokomorowy bez ociekacza :)
UsuńObserwuję sobie tak po cichu te Wasze poczynania, tutaj oraz na insta... i jestem pod wielkiem wrażeniem!!! Twojego wyczucia smaku, Waszej konsekwencji w działaniu oraz tych rewelacyjnych efektów!!!
OdpowiedzUsuńPięknie, pięknie, pięknie i słów z podziwu brak! Cieplutko pozdrawiam!
Och, ale mi nasłodziłaś, aż się rumienię!!! :) Takie słowa sprawiają ogromną radość, miła rekompensata za ciężką pracę... Ściskam!
UsuńJustyna...the kitchen look amazing...the choice of colours and accessories u used are superb. Loved it so so much....kudos to your efforts..
OdpowiedzUsuńThank you Ritu so much!! It's nice to see you here ;)
UsuńWow. Rewelacja. Zbieram szczękę z podłogi. Widziałam wiele kuchni,ale ta mnie urzekła. Całe wnętrze jest bardzo spójne, eleganckie i przytulne. Naprawdę jestem pod wrażeniem. Serdeczności :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, czerwienię się :)
UsuńAle pięknie :) Kochana Ty masz mega talent, ja nie potrafię sobie sama wyobrazić jak ma wyglądać każde pomieszczenie. Teraz będziemy remontować kuchnię ale ja muszę mieć w bieli bo mieszkamy na poddaszu i jest mało światła :)
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie!!! Jeśli mogę doradzić, przy urządzaniu warto pooglądać jak najwięcej inspiracji, a obraz tego co chcesz zrobić i co Ci się podoba prędzej czy później sie z tego wyłoni. Tylko trzeba cierpliwości. I potem przy realizacji też. No tak, biel odbija światło i przy ciemnym pomieszczeniu będzie dobrym rozwiązaniem. Chociaż przy dobrym oświetleniu również inny kolor wchodziłby w grę.
UsuńBardzo elegancka i spójna kuchnia! Efekt doskonały, a zdjęcia wysmakowane :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, ogromnie mi miło!!
UsuńOch jest cudnie - ja zwsze marzyłam o blacie pod oknem - ale niestety mam w bloku tak nisko okno i parapet że chyba tylko krasnal mógłby z takiego blatu korzystać.
OdpowiedzUsuńJa wybrałam inny odcień bodbyna i inne rączki a same fronty bardzo mi się podobają - u mnie zresztą też na początku miałby być szare..
Widziałam takie rozwiązania, że przy oknie był obniżony blat (chyba dla krasnali, haha) i fakt, średnio to wyglądało.... Ciekawa jestem Twojej kuchni.
Usuń